tag:blogger.com,1999:blog-23602576709370037622024-03-13T21:59:20.028-07:00za zamkniętymi drzwiamiLisabethttp://www.blogger.com/profile/03612632454104137927noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-2360257670937003762.post-84639251160887318392013-09-15T12:50:00.001-07:002014-08-17T09:28:24.582-07:0003.<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://przygodaelliez.blogspot.com/2013/09/rozdzia-2.html">|<span style="font-family: inherit;">| POPRZEDNI ROZDZIAŁ ||</span></a></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Po jakimś czasie odzyskałam świadomość. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że „jakiś czas” trwał… Aż 4 godziny! Było wpół do ósmej! A pizza? A geografia? A … wszystko inne? „O której ja dziś pójdę spać?!” – myślałam. Schowałam twarz w dłoniach i totalnie się załamałam, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie ma co płakać, trzeba działać i zrobić dziś jak najwięcej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Poprawiłam włosy, które trwały w ogólnym nieładzie i wyszłam sprawdzić, czy facet od pizzy nie zostawił mi jej przypadkiem przed domem.. Tak!! Stała, co prawda zimna, ale … Była! Dobrze, że nie kazali płacić przy odbiorze, tylko przelewem… <br />Pomyślałam, że zemdlałam już drugi raz w tym miesiącu. „Muszę iść koniecznie do lekarza! Czemu jeszcze tego nie zrobiłam?” – zganiłam się w myślach. I nagle oprzytomniałam.<br />Nie, nie mogę iść do lekarza.<br />W żadnym wypadku nie mogę iść do lekarza. <br />Wtedy prawdopodobnie cały świat dowiedziałby się, że mieszkam sama, i … Wolałam nie myśleć, co by się stało w takiej sytuacji.<br />Ponieważ zdążyłam zgłodnieć, pochłonęłam jedzenie w parę minut, następnie zmyłam naczynia. Poprawiłam trochę przesuniętą kanapę i koc, który się zmiął. I ruszyłam na górę, zmierzyć się z nieszczęsnym podręcznikiem do geografii…</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Dochodziła dziesiąta, kiedy stwierdziłam, że może na błysk to nie umiem, ale nic mi więcej do głowy nie wejdzie. Spojrzałam na wiszący nad biurkiem plan lekcji i sprawdziłam, czy mam jakieś prace domowe na jutro. Oczywiście – miałam kilka zadań z matmy i doświadczenie z fizyki. Doszłam do wniosku, że pójdę spać około północy, no może trochę wcześniej…</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">***</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-family: inherit;">Ale po pół godziny…<br />Oczy zaczęły mi się same zamykać.<br />Nie dokończyłam zadań z matmy, odpiszę od kogoś na przerwie…<br />Oczy były już na granicy snu i jawy…<br />Napisałam coś z tego całego doświadczenia z fizyki, już sama nie wiedząc, co robię…<br />Nastawiłam budzik…<br />Przebrałam się w piżamę i walnęłam pod kołdrę. Momentalnie, dosłownie momentalnie zasnęłam…<br />Śniło mi się, że stoję na skraju dachu. <br />Myślałam, że jestem na swoim domu, ale coś kazało mi myśleć, że tak nie jest. <br />Spojrzałam w dół. Domek otaczała woda. Wielka, bezkresna woda.<br />Rozejrzałam się następnie po dachu.<br />Nagle zauważyłam drążek. <br />W obawie, że spadnę, ruszyłam by się go złapać. <br />Zaczęłam iść.<br />Szłam, szłam… To trwało wieczność.<br />Nagle, gdy byłam już blisko, noga mi się podwinęła i spadłam.<br />Znalazłam się w wodzie. Ale nie uderzyłam o ziemię. Nadal leciałam w dół.<br />Leciałam, leciałam…<br />Leciałam.<br />Leciałam…<br />Leciałam…</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">***</span></span></div>
<br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Poniedziałek w szkole, jak to pierwszy dzień tygodnia, ogromnie mi się dłużył. Jedyną odczuwalnie krótką lekcją była geografia, no ale to pewnie z powodu sprawdzianu…<br />Ravles nie odezwał się do mnie przez cały dzień. Długo zachodziłam w głowę, dlaczego tak się stało… Przecież nic nie zrobiłam! Fakt, rano przed szkołą odkryłam, że mam od niego kilka nieodebranych połączeń, ale przecież padałam wczoraj na twarz i nie mogłam do niego zadzwonić, poza tym tak od razu się obrażać? Próbowałam kilka razy do niego podejść i zagadać, ale wtedy nagle dziwnym trafem znajdywał się w drugim końcu szkolnego korytarza. W związku z zaistniałą sytuacją wszystkie przerwy spędziłam w towarzystwie Ann, która co prawda chodzi do klasy wyżej, ale, ku mojej radości, do tej samej szkoły co ja.<br />Do domu wróciłam sama, jak zresztą często. Dochodząc do mojego małego azylu modliłam się, by klucz nie stanął w zamku, a to ostatnimi czasy zdarzyło się parę razy. „Na szczęście tym razem los był dla mnie łaskawy” – zaśmiałam się, kładąc torbę na krześle stojącym przy drzwiach. Następnie zajrzałam do lodówki, sprawdziłam jakie mam składniki i zabrałam się do gotowania obiadu.<br />Popołudnie zeszło mi szybko, mimo tego, że aktualnie miałam urlop w pracy – jednak szkoła nigdy nie popuści, lekcji była cała masa. <br />Skończyłam wszystkie prace domowe około siódmej. Jeszcze nie chciało mi się spać, było bardzo wcześnie… Nastawiłam telewizor na byle jakim programie i zaczęłam rozmyślać.<br />Rozmyślać o wydarzeniach, które spotkały mnie w ostatnich dniach… <br />Zaczęłam powoli ustalać fakty.<br />To, że mam bardzo dziwną przeszłość, i czeka mnie bardzo dziwna przyszłość, dowiedziałam się już kilka lat temu. Ale nie miałam pojęcia, że będę kimś „ważnym”… Jakąś Jego Najważniejszą Walczącą…<br />Chwilunia, chwilunia. Ja nawet nie wiem, czy ten facet mówił prawdę! To wszystko, co powiedział Ravlesowi, brzmiało naprawdę absurdalnie. I nie mam żadnego potwierdzenia jego słów. A mój chory umysł od wczoraj uparcie w to wierzy…<br />Poza tym pozostaje kwestia Zamkniętego Pokoju. Czy to, że kryje się tam coś ważnego dla mnie, jest prawdą? Czy tylko bajeczką Mamy? A może wytworem jej trochę zwariowanej głowy? Czy mój Ojciec to naprawdę potwór, z którym należy walczyć? <br />Od tych wszystkich pytań rozbolała mnie głowa. Wyłączyłam bębniący telewizor, który, jak stwierdziłam, tylko pogarszał moją sytuację, zgasiłam wszystkie światła na dole i postanowiłam udać się do swojego pokoju. <br />Tam nastawiłam po cichu muzykę i spojrzałam przez okno na podwórko i na małe miasteczko Creis. Lampy przed domem paliły się, oświetlając piękny, zielony trawnik oraz drzewa rosnące przy płocie – śliwę i jabłoń, na której tak bardzo lubię siadać oraz dwie grusze, między którymi była zawieszona drewniana chuśtawka, zrobiona jeszcze w czasach kiedy żyła Mama. W oddali, za moim podwórkiem, widniała szara, stara ścieżka… Dalej bloki, mieszkają w nich różni ludzie… W jednym, czerwonym, wynajmuje mieszkanie starsza pani Crawlins, nauczycielka polskiego. Bloki są różne, wysokie, niższe, a do tego porozstawiane w różnych miejscach. Potem główna ulica miasta – Portes Rue, ciągnąca się przez jeden lub dwa kilometry, z moim sklepem „All For You”… Z drugiej strony centrum dom Ann. A gdzieś w jednej z tych uliczek odbijających od Portes mieszka Ravles, razem z mamą, tatą i Cherry. Pomyślałam o tym, że Rav nie odezwał się do mnie cały dzień i łzy zaszkliły się w moich małych, niebieskich oczach. Czy Ravles też teraz o mnie myśli? Mało prawdopodobne, ale… Może…</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">***</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Tymczasem Ravles wcale nie myślał o Elliez ani tym bardziej o incydencie niedzielnego poranka. Właśnie przechodził kolejny poziom w swojej ulubionej grze komputerowej i nie planował, aby cokolwiek odciągnęło go od gry.<br />Stało się inaczej.<br />Bowiem do jego pokoju wparowała… Cherry. <br />Kochana, młodsza siostrzyczka. Jak zwykle wchodząca Ravlesowi w paradę. <br />Cherry była blondynką z grzywką, o ślicznych, brązowych oczach, tylko rok młodszą od swojego brata. Chodziła do tej samej szkoły, co on, ale na szczęście Rav nie spotykał jej często na korytarzach. Cherry zawsze otaczał łańcuszek koleżanek, a co się z tym wiąże – rodzice musieli płacić wysokie rachunki za telefon. <br />Cherr oparła się o framugę drzwi.<br />- No siemka, brat – powiedziała, żując głośno gumę – Nie widziałeś przypadkiem tej mojej zielonej bluzy? <br />Ravles nie miał zamiaru odpowiadać i jeszcze bardziej zapatrzył się w grę.<br />- Ej, słyszysz mnie? Pytam o zieloną bluzę. – powtórzyła Cherry. <br />Chłopak milczał nadal.<br />- Ravles! – krzyknęła, nieco już zniecierpliwiona siostra.<br />Zero reakcji.<br />Na to dziewczyna podeszła do Rava, wzięła go za ramiona, przekręciła (razem z bujanym fotelem, oczywiście!) twarzą do siebie i wrzasnęła:<br />- Albo odpowiadasz na moje pytania, albo zaraz Ci zabiorę tego laptopa!!!<br />Ravles, przyzwyczajony do ognistego temperamentu siostry, pozostał niewzruszony i spokojnie odpowiedział:<br />- Nie mam pojęcia, skąd mam wiedzieć? Nie zajmuję się twoimi rzeczami.<br />- Ale może przypadkiem zawieruszyła się wśród twoich ciuchów?<br />- Nie przeglądam całej szafy codziennie, jak ty.<br />Cherry najpierw spojrzała na Ravlesa wilkiem, ale ostatecznie tylko westchnęła, mówiąc:<br />- No trudno. Do jutra, brat, bo dziś pewnie już do Ciebie nie zajrzę.<br />Ravles odwrócił się z powrotem do monitora i nie odpowiedział siostrze. Gra znów całkowicie go pochłonęła.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
<a href="http://przygodaelliez.blogspot.com/2013/09/rozdzia-4.html">|| NASTĘPNY ROZDZIAŁ ||</a></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"></span><br /></div>
Lisabethttp://www.blogger.com/profile/03612632454104137927noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2360257670937003762.post-73301210654018764362013-09-04T12:46:00.000-07:002014-08-17T09:28:33.764-07:0002.<div style="text-align: left;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: 10.5pt;"> </span>|| <a href="http://przygodaelliez.blogspot.com/2013/08/rozdzia-1.html" target="_blank">POPRZEDNI ROZDZIAŁ</a> || </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: 10.5pt;"></span><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Ravles był bardzo blisko domu Elliez. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Wystarczyło, że przejdzie przez ulicę, skręci
w prawo, minie blok swojego kolegi – Benny’go i odbije w lewo. Idąc prosto,
dojdzie do wąskiej, szarej dróżki z wystającymi kocimi łbami. Dom Elliez znajdował
się bezpośrednio za nią. W porównaniu do odległości, którą już pokonał, było to
naprawdę bliziutko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Rav dzierżył w lewej dłoni przezroczystą
siatkę z pieczywem, a w prawej resztę wydaną przez panią z piekarni. Był ubrany
w zielony T-shirt z logo „GAP-u”. Na nogach miał krótkie białe spodenki i
czarne trampki. Chciał wziąć ze sobą okulary, ale zapomniał. Właśnie uśmiechnął
się pod nosem, bo w jego głowie zaświtała myśl, że zaraz ujrzy swoją ukochaną
dziewczynę. Sprawiła ona, iż przyspieszył lekko kroku. Nie mógł się doczekać
spotkania z Lizz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Minął sklep „All For You” w którym pracowała
Elliez i jej koleżanka, ta cała Ann. Właśnie w tym sklepie się poznały. Lizz
pracowała, gdyż mieszkała sama – Ann
pracowała, pomimo tego że miała rodziców, ale w jej domu się nie
przelewało – oboje rodzice pili i ta sytuacja zmusiła ją do podjęcia pracy.
Ravles nigdy nie poznał Ann oficjalnie, ale widywał ją czasem i mniej więcej
wiedział, jak wygląda. Miała 16 lat, a więc tylko rok więcej niż Lizz. Była
dość wysoką blondynką, ale niższą od przyjaciółki. Jej oczy często zmieniały
kolor – raz wyglądały jak błękit nieba, innym razem jak zieleń traw, a czasami
były złociste. Ravles nie mógł zaprzeczyć – Ann była naprawdę ładną dziewczyną!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Ani się obejrzał, a już był przy domu
Benny’ego. Teraz w lewo… W oddali widniała stara, szara, brukowana ścieżka
prowadząca prosto do domu Elliez. Ravles jeszcze bardziej przyspieszył kroku… Po
paru minutach dotarł wreszcie do ścieżki. Szedł sobie, wymachując siatką, jak
gdyby nigdy nic. Aż nagle przed oczami zobaczył coś, czego nie spodziewałby się
nawet w najśmielszych wyobrażeniach…<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Podeszłam bliżej okna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nie wiedziałam, kim był ten mężczyzna. Nie
spotkałam go w swojej okolicy, a znałam chyba każdego sąsiada! Jednak było to
widać jak na dłoni, że wznosi się w powietrze przed oniemiałym Ravlesem… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Otworzyłam okno szeroko. Przez ten czas facet
zdążył już stanąć z powrotem na ziemi. Nie słyszałam ich i nie wiedziałam co
się dzieje, ale po minie Rava domyśliłam się, że mężczyzna coś do niego mówi.
Po chwili.. Znów wzniósł się w powietrze i … Odleciał! Patrzyłam na tą scenę z
szeroko otwartymi oczyma. Nie, przecież takie sytuacje nie mają NIGDY miejsca!
Są niemożliwe! Musiało mi się przywidzieć…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Gdy tylko mężczyzna zniknął, odeszłam od okna
i pędem pobiegłam na dół otworzyć Ravlesowi. Ledwo przekręciłam klucz w zamku,
mój chłopak znalazł się przy drzwiach domu. Wyglądał na mocno przestraszonego,
może lekko zdziwionego zaistniałą sytuacją… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Hej - powiedziałam i pocałowałam go w
policzek – Wejdź, może… napijesz się czegoś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Cześć…
Jasne, już zdejmuję buty. To
twoje pieczywo – dodał i wręczył mi siatkę z piekarni. Położyłam ją na pobliskiej szafce – Wiesz,
Elliez…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Hmm?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Po drodze przydarzyła mi się… Pewna dziwna
historia… Nie wiem jak Ci to po…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Wiem, wszystko widziałam z balkonu –
przerwałam mu – Ale nic nie słyszałam. Opowiesz mi, co tak właściwie się stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Jasne, ale to jest trochę… dziwne – Ravlesa
przeszył dreszcz – Może najpierw picie, co? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Weszliśmy do kuchni. Ravles usiadł na jednym
z brązowych, wysokich krzeseł i oparł ręce o blat, głośno wzdychając. Ja
nalałam wody do szklanki i podsunęłam mu pod nos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Masz. A teraz opowiadaj! – zażądałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><b>- Okej…
Może chodźmy do salonu?</b> – mruknął mój chłopak, po czym wypił wszystko jednym
chaustem, odłożył szklankę do zlewu i oboje ruszyliśmy w stronę salonu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Usiedliśmy na kanapie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Więc..?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dobrze, dobrze, ale ostrzegam, że to jest naprawdę… D-dziwne…
- Ravles zająknął się i zadrgał – I nie wierz w to za bardzo, ta-ak sądzę, to
pe-ewnie jakiś o-obłąkany facet…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Rav, obłąkani faceci nie umieją latać –
warknęłam. – I nie drżyj tak, tylko opowiadaj mi tu, raz-dwa!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Szedłem sobie pustą ścieżką, wiesz, tą
prowadzącą do twojego domu, i w pewnym momencie, ni stąd, ni zowąd pojawił się…
ON. Chyba przyleciał.. Albo mi się wydawało… W każdym razie nie stał na
chodniku, ale widząc moją minę, opadł na ścieżkę. Powiedział, że jest jakimś..
Wysłanym? I że powinienem się wystrzegać Złej, która zagraża całej Kuli. Ale
najbardziej podkreślił to, iż mam pomóc Jego Najważniejszej Walczącej, bo jest
jej teraz i będzie w najbliższym czasie trudno i że nie wolno mi jej opuścić,
po czym stwierdził, że ma mało czasu i …. Zniknął. Chyba odleciał… Albo mi się
wydawało….<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Hmm, dziwne to wszystko – stwierdziłam –
Chyba rzeczywiście był jakiś upity, albo coś… Ale przecież umiał latać… -
myślałam na głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Pewnie mieliśmy zbiorową halucynację. Nie
wierz za bardzo w to, co powiedział. A tak przy okazji, to spadam. Muszę
jeszcze znaleźć pieniądze i oddać ojcu dwadzieścia euro, bo gdzieś posiałem
portfel. No, to lecę, kotek. Naprawdę mi przykro, że nie mogę zostać dłużej. –
przyciągnął mnie do siebie, mocno pocałował po czym skierował się w stronę
drzwi. Jak zwykle, trzasnął, aż uszy zabolały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Znowu zostałam sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Poszłam na chwilę do kuchni zmyć szklankę po
Ravlesie i przygotować sobie jakieś śniadanie, bo przez zaistniałą sytuację nie
zjadłam ani kęsa. Zrobiłam kanapki z masłem, bo wiedziałam, że teraz nic więcej
w siebie nie wmuszę. Poszłam z talerzem do pokoju i zaczęłam się zastanawiać
nad tym wszystkim co przed chwilą mnie, a właściwie nas – bo też i Ravlesa –
spotkało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nie wierzyłam temu, prawdopodobnie pijanemu
mężczyźnie, ale jakaś część mnie pozwalała myśleć, że on mógł nie być szaleńcem
lub alkoholikiem, że miał rację, że to wszystko prawda… Że naprawdę istnieje
jakaś Zła, także jakaś Najważniejsza Walcząca, a Ravles ma w tym swój udział…
Próbowałam przegonić tą myśl z mojej głowy, ale nic z tego – ona rosła i coraz
bardziej wypełniała mój umysł. Facet mówił prawdę… Wpadłam w jakiś trans, głowa
cały czas powtarzała nieustannie jedno i to samo zdanie: Mówił prawdę… Prawdę…
Prawdę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Na szczęście po chwili wyrwałam się z zamysłu
i już miałam wstać z kanapy, kiedy zrozumiałam że nie tknęłam mojego śniadania.
Stwierdziłam, że pewnie i tak nie zjem ani kęsa, więc z przykrą myślą iż
marnotrawię jedzenie, wyrzuciłam kanapki do kosza w kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Potem poszłam do pokoju pościelić łóżko. Gdy
to zrobiłam, spojrzałam kalendarz, i ze smutkiem przeczytałam, że jutro czeka
mnie test z geografii. Wróciłam więc na dół, do kuchni, wzięłam jakieś ciastka
i zaniosłam je na górę. Wyjęłam podręczniki, postawiłam na biurku laptop (tak
na wszelki wypadek), koło niego położyłam kolorowe mazaki do zaznaczania
ważnych rzeczy, włączyłam płytę i otworzyłam podręcznik na stronie
dziewięćdziesiątej piątej, choć byłam przekonana że i tak zawalę ten test.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek. Była
już trzecia! A mój brzuch zaczął burczeć… To oznaczało tylko jedno: czas na
obiad! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Z uśmiechem oderwałam się od geografii i
zeszłam piętro niżej zamówić pizzę, bo nie miałam siły gotować. Następnie
usiadłam na kanapie i pozwoliłam sobie na chwilę odpoczynku po męczącej nauce.
Byłam z siebie dumna, umiałam już ponad połowę materiału na sprawdzian! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Odleciałam na chwilę i nagle w mojej głowie
znowu zaświtała myśl o porannych wydarzeniach. O Ravlesie, o latającym
mężczyźnie i o wszystkim, co powiedział… O moich późniejszych rozmyślaniach…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Siedząc tak na kanapie, zaczęłam nerwowo
uderzać palcami o stół. Założyłam nogę na nogę. Po chwili znów pogrążyłam się w
myślach…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">I nagle zrozumiałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nagle, ni stąd, ni zowąd, byłam pewna, że to
wszystko jest prawdą. Byłam tego tak pewna, że z wrażenia wstałam i zakryłam
usta ręką. Nie chciałam nawet o tym myśleć, jednak przestałam panować nad swoim
umysłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Facet nie kłamał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Latający ze ścieżki nie mówił nieprawdy, nie
był szaleńcem ani alkoholikiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Na pewno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">To ja jestem Najważniejszą Walczącą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">To mnie ma chronić Ravles.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">To o mnie, właśnie o mnie chodziło
Wysłannikowi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Byłam tego pewna w ponad stu procentach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Tylko, w takim razie, skoro ja byłam Jego
Najważniejszą Walczącą...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Kogo Najważniejszą Walczącą?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">I przede wszystkim: kto jest tą… Złą?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nie miałam pojęcia.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nagle zemdlałam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<a href="http://przygodaelliez.blogspot.com/2013/09/rozdzia-3.html">|| NASTĘPNY ROZDZIAŁ ||</a><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.5pt;"></span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
Lisabethttp://www.blogger.com/profile/03612632454104137927noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2360257670937003762.post-26357623440594330052013-08-28T06:06:00.004-07:002014-08-17T09:28:40.203-07:0001.<div class="MsoNormal">
<a href="http://przygodaelliez.blogspot.com/2013/08/wstep.html" target="_blank"><span style="font-family: inherit;"> || POPRZEDNI ROZDZIAŁ ||</span></a><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Podniosłam
delikatnie powiekę lewego oka, przechyliłam głowę powoli w stronę okna i zaraz
wcisnęłam ją z powrotem w poduszkę, przykrywając się szczelnie ciepłą kołdrą. Czy
ta jesień nie mogłaby już przyjść?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Była połowa
września, szczerze mówiąc – już końcówka. Jednakże lato nic sobie z tego nie
robiło i pomimo faktu że kalendarzowo kolejna pora roku trwała od kilku dni,
liście ciągle lśniły na zielono, trawa błyszczała od słońca, a deszcz nadal nie
spadał. Do tego zaczynała się niedziela, która oznaczała iż kolejny tydzień
szkoły jest coraz bliżej. Fakt ten nastrajał mnie jeszcze mniej optymistycznie.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Przeciągnęłam się,
po czym, wciąż nie wstając z łóżka wyszukałam dłonią telefon, który, jak się
okazało, leżał na samym skraju szafki nocnej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Moje oczy nie były
do końca rozbudzone, więc blask wyświetlacza trochę mnie oślepił. Spojrzałam na
godzinę – dziesiąta trzydzieści. Za wcześnie jak na wstawanie. I przecież nikt
mi nie zabroni jeszcze chwilę poleżeć, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Odłożyłam telefon,
wtuliłam się w czystą, wypraną wczoraj pościel i ogarnął mnie błogi spokój. Po
paru minutach z powrotem wkroczyłam do krainy snów i pewnie byłabym jeszcze
pospała z godzinę, ale …<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Biip Biip, Biip
Biip, Biip Biip.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Telefon.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Otworzyłam oczy.
Nie chciało mi się odbierać, więc zatkałam uszy rękami i ułożyłam wygodnie na
łóżku. Nareszcie, komórka zamilkła. Ale zaraz zadzwoniła znowu … Lekko
wkurzona, podniosłam się i wzięłam telefon do ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Jasne. Ravles. Mój
kochany chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Czego, Rav? –
warknęłam już na początku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Obudziłem Cię,
Elliez? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- No jasne,
przecież wiesz, do której godziny śpię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Aaa… W takim
razie nie przeszkadzam…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Skoro już mnie
obudziłeś, to mów o co chodzi! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Na pewno?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie wkurzaj mnie,
Ravles! – prawie krzyknęłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Bo pomyślałem
sobie, że ja właściwie w ogóle nie znam Ann, tej twojej przyjaciółki. W związku
z tym, może byśmy się dziś wszyscy razem spotkali?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- I dzwoniłeś do
mnie dwa razy tylko i wyłącznie po to, żeby zakomunikować mi twój pomysł,
jednocześnie dobrze wiedząc o której godzinie wstaję w niedzielę?! Trzy razy
nie, dziękuję. – i bez zastanowienia się że właśnie wszczynam niepotrzebną
kłótnię, rozłączyłam się, po czym rzuciłam telefon w kąt łóżka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Po paru sekundach
znów się odezwał. Odebrałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Coś jeszcze ?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Elliez, ja… Przepraszam .. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Za co? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- No za to, że Cię
obudziłem … I w ogóle .. Wybaczysz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Ton, w jakim mówił,
sprawił, że uśmiechnęłam się, a po chwili parsknęłam śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- No nie wiem, nie
wiem .. Najpierw musisz coś dla mnie zrobić. Nie bój się, to nic strasznego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Więc?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Idź i kup mi
chleb. Teraz. Zaraz. Natychmiast. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ale.. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Żadnego ale.
Lecisz i kupujesz. W TYM MOMENCIE! Czekam. Gdy przyniesiesz chleb, winy zostaną
wybaczone. Żegnam. Nie odbieram żadnego kolejnego telefonu. – gdy to
powiedziałam, wyłączyłam dzwonek w telefonie i znowu rzuciłam go gdzieś na
łóżko.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Ravles odłożył
telefon na biurko i zakręcił się w swoim bujanym fotelu, głośno wzdychając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Chłopak naprawdę
musiał zaraz wyjść z domu i ruszyć do najbliższej piekarni, jeżeli pragnął
wybaczenia Lizz. Choć wcale mu się nie chciało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Rav podniósł się i
podszedł do otwartej szafy. Wyciągnął z niej pierwsze lepsze ubrania i zaczął
je zakładać na siebie. Pomyślał sobie, że w sumie miał szczęście, Ell mogła
wymyślić coś gorszego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Po chwili chłopak
był już praktycznie ubrany. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu portfela,
ale go nie zauważył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Podszedł do biurka
i przetrząsnął wszystkie szufladki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nie ma. Sprawdził w
plecaku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nie ma. Zwinął szary,
brudny dywan i odsunął szuflady pod łóżkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nie ma. Spojrzał na
szufladkę w szafce przy łóżku, jego ostatnią szansę na znalezienie portfela.
Podszedł. Otworzył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nie ma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Czyżby zgubił
portfel?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Pewnie jest gdzieś,
wciśnięty w jakimś nieznanym nikomu miejscu… Tak czy inaczej, nie było czasu na
szukanie go. Musiał poprosić rodziców o pożyczenie pieniędzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Wychodząc z pokoju,
przetrząsnął go jeszcze raz wzrokiem, tak na wszelki wypadek, ale nic to nie
dało. Ravles przeszedł koło łazienki, minął pokój rodziców i wreszcie dotarł do
kuchni. Mama siedziała przy stole i czytała jakąś gazetę, ale Rav nie zauważył jaką.
Była ubrana w koronkową, białą koszulę
nocną, na którą założyła swój ulubiony bladoniebieski szlafrok. Tata siedział w
salonie, trzymając pilot od włączonego telewizora. Chłopak nie widział swojej
młodszej siostry, Cherry. Pewnie jak zwykle siedziała w swoim pokoju, nawijając
przez telefon z przyjaciółkami. W zlewie stały naczynia – czyli rodzinka zjadła
już śniadanie. Przynajmniej rodzice. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Hej, mama. Cześć,
ojciec. – mruknął ospale Ravles. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Cześć, kochanie !
– odpowiedziała mama, natomiast tata chyba go nie zauważył, bo nic nie
odpowiedział, a wzrok miał utkwiony w telewizorze, jak zresztą zazwyczaj w
niedzielę rano. Ravles pomyślał, że lepiej go nie odrywać od wiadomości (dla
własnego bezpieczeństwa), ale nie miał chyba wyjścia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Tato, mam do
Ciebie pytanie – zaczął cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Brak odpowiedzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Tato, mam do
Ciebie pytanie – powiedział już trochę głośniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Ojciec wreszcie
raczył odwrócić głowę. Spojrzał na syna karcącym wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Oglądam telewizję
.. – zrobił przerwę – Ale proszę, pytaj. – westchnął. – Byle szybko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Potrzebuję
dziesięć złotych, a nie mogę znaleźć portfela. Czy mógłbyś mi je pożyczyć?
Teraz wychodzę z domu, ale wrócę za jakąś godzinę, wtedy przetrząsnę pokój do
góry nogami i ci je oddam. Na razie muszę wyjść i zwyczajnie nie mam czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Milczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- To jak, tato?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Ojciec wstał powoli
z kanapy. Leniwym krokiem podszedł do stołu w kuchni, na którym leżał portfel.
Otworzył go i wyjął banknot. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dobrze, pożyczę
Ci, ale musisz za godzinę wrócić do domu i oddać mi pieniądze. A najlepiej
wcześniej. Proszę – powiedział i wręczył synowi pieniądze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Ravles włożył
pieniądze do kieszeni, powiedział: „To
lecę! Pa!”, wyszedł z mieszkania i huknął drzwiami wejściowymi z impetem. </span><br />
<span style="font-family: inherit; text-align: center;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; text-align: center;"> ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Byłam już
rozbudzona tymi telefonami, więc postanowiłam się podnieść. Wstałam z łóżka i przeciągnęłam
się. Rozsunęłam zasłony trochę szerzej i wpuściłam do pokoju więcej promieni
słonecznych, które tak bardzo mnie denerwowały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Otworzyłam okno. W
moim pokoju zawiało lekkim chłodem. Spodobało mi się to. Nareszcie jakieś
oznaki nadchodzącej jesieni, a może nawet już zimy …<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Podeszłam do
lustra, wiszącego nad toaletką i spojrzałam na swoje odbicie. Już się do niego
przyzwyczaiłam. To twarz umęczonej życiem 14-latki, która nie ma praktycznie
czasu na przyjemności, bo po szkole pracuje. Ale to też twarz 14-latki, która
mimo wszystko cieszy się, że w ogóle żyje. To twarz już prawie 15-latki, bo do
urodzin zostało tylko 1,5 miesiąca. To twarz 14-latki, która tęskni za rodziną.
Szczególnie za Mamą ….<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nagle przypomniałam
sobie o Mamie.. Ale nie tylko. Przypomniałam sobie o tym, co mi powiedziała,
gdy miałam pięć lat… W jednej chwili w mojej głowie pojawiło się tysiące myśli.
Miałam wrażenie , że ta scena sprzed prawie dziesięciu lat wydarzyła się niedawno,
parę sekund, minut, godzin, parę dni temu… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">To właśnie wtedy,
gdy miałam pięć lat, dowiedziałam się prawdy o moim Ojcu. Kiedyś wmawiano mi
uporczywie, że zginął w wypadku. Ale moja mama uznała, że prędzej czy później i
tak dowiem się wszystkiego. Była bardzo chorowitą osobą, dlatego powiedziała mi
to tak wcześnie – z obawy, że nie przeżyje ciężkiego zapalenia płuc, która ją
wtedy dopadło… Na szczęście przeżyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Za to umarła pięć
lat później. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Tak, od tego czasu
mieszkam zupełnie sama. Mój dom jest bardzo duży. I przez śmierć mamy także
bardzo pusty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Znowu wróciła myśl
o Ojcu… Ojcu, który tak naprawdę jest Potworem… I tylko ja mogę go pokonać…
Najpierw będę musiała go znaleźć. Wskazówki kryją się w Zamkniętym Pokoju,
który otworzy się sam w dniu, gdy skończę piętnaście lat, czyli już niedługo.
Mama powiedziała mi również, że będę musiała sama wykonać dużo pracy. Zamknięty
Pokój nie powie mi wszystkiego… Ale podobno na mojej drodze pojawią się ludzie,
którzy tylko czekają, by mi pomóc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Przeszył mnie
dreszcz, gdy pomyślałam o tym, co mnie czeka za nawet już niecałe półtora miesiąca.
Łzy pojawiły się w moich oczach, gdy po raz kolejny Mama nawiedziła moje myśli
… Ale zaraz wyprostowałam się i uspokoiłam. Przecież niedługo w moim domu zjawi
się Ravles! Muszę się w coś ubrać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Otworzyłam szafę i
jak zwykle pomyślałam, że nie mam co na siebie włożyć. Ostatecznie wybrałam
podkoszulek na ramiączka, na który założyłam kolorową koszulę w kratę i
zawiązałam ją na brzuchu.Ubrałam też krótkie kremowe spodenki. Związałam włosy
w koka i jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Stwierdziłam, że nienawidzę
moich kręconych rudych włosów i wielkich, niebieskich oczu. Wolałabym być
blondynką, ale nie chciałam przefarbowywać włosów. A co do oczu … Cóż, od lat
chcę sobie kupić kolorowe soczewki, ale nie mogę ciężko zarobionych pieniędzy
wydawać na takie zachcianki – czasem nie starcza mi na jedzenie, a co dopiero
..<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Usiadłam na łóżku i
rozejrzałam się dookoła. Niestety, mój pokój nie jest szczytem moich marzeń,
ale najważniejsze, że w ogóle jest. Biurko ma kolor biały, najbardziej na nim
lubię małą figurkę szczeniaka Golden Retrivera – dostałam ją od Ann, mojej
najlepszej przyjaciółki. W biurku znajduje się też mnóstwo szufladek, które są
zapełnione zeszycikami, pamiętnikami i przede wszystkim podręcznikami. Przy nim
stoi krzesło bujane. Nad biurkiem mam wielki plakat z psami – moimi ukochanymi
zwierzętami (niestety nigdy nie miałam żadnego). Koło biurka jest okno
balkonowe, a za nim duży balkon – jedyny plus mego pokoju. Zaraz za oknem stoi mała
szafeczka i łóżko, a nad nim wisi półka z książkami i płytami oraz kalendarz.
Vis-a-vis biurka stoi szafa, a obok niej komoda – a właściwie toaletka z
lustrem nad sobą. Mam jeszcze mały stoliczek tuż koło drzwi, na którym
stoją różne bibeloty, a także fotel w
którym uwielbiam siadać. Na samym środku pokoju widać okrągły dywan. Bardzo
lubię kłaść się na nim i rozmyślać… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Po chwili wstałam
by pójść do kuchni i zrobić sobie śniadanie. I pewnie niczego nieświadoma
wyszłabym sobie z pokoju, gdyby nie to że spojrzałam w okno. Zauważyłam tam
coś, co przykuło moją uwagę …</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<a href="http://przygodaelliez.blogspot.com/2013/09/rozdzia-2.html" target="_blank"><span style="font-family: inherit;">|| NASTĘPNY ROZDZIAŁ ||</span></a><b><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> </span></b><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">
</span><span style="background-color: #cfe2f3;"></span>Lisabethttp://www.blogger.com/profile/03612632454104137927noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2360257670937003762.post-17561039128951344562013-08-19T02:37:00.000-07:002014-07-31T06:45:09.775-07:00Prolog<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">"Siedziałam na
parapecie i słuchałam kropel deszczu. Szary, miejski krajobraz wprawiał mnie w
przygnębienie i niechęć do czegokolwiek. Dobry humor, jeszcze przed paroma
chwilami obecny, teraz zniknął zupełnie, jakby rozpłynął się w powietrzu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Podeszłam do mojej
półki z książkami. Wzięłam pierwszą z brzegu. Położyłam się na łóżku i zaczęłam
czytać. Nie skończyłam drugiego rozdziału, a już usłyszałam nadchodzące
błyskawice. Po chwili zgasło światło. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Wyjęłam z szuflady
świecę i zapaliłam ją na biurku. Znowu weszłam na parapet. Nagle dostałam smsa.
Wzięłam telefon do ręki, przeczytałam wiadomość i … łzy zaczęły spływać mi po
policzkach. Makijaż rozmazał się w jednej chwili, jednak teraz nie miało to
żadnego znaczenia.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Jeszcze dwie
godziny temu było najlepiej, naprawdę magicznie. A teraz? Wystarczył moment,
żeby moje życie zmieniło się w ruinę. Do tego ta data…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Ta pieprzona data…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Otworzyłam drzwi
na oścież. Do pokoju wbiegł Rex, a za nim Dessie. Jedno uwaliło się w pościeli,
a drugie wskoczyło mi na kolana. Jednak ja miałam ochotę tylko umrzeć.
Uszczypnęłam Des w ucho, a ta zeskoczyła na podłogę i gdzieś wyszła.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Z całej siły
przygryzłam wargę. Zabolało. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam wypuszczać
powietrze. Powoli, spokojnie, tak jak uczyli mnie kiedyś w Poradni. Jednak dało
to tylko chwilowy efekt – nie minęła minuta, a znów wróciła mi ochota na
rozwalenie wszystkiego wokół. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Wtedy pomyślałam,
że pojadę na basen.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Pływanie od zawsze
pomagało mi uspokoić się i zebrać myśli. Woda była moim małym azylem, miejscem
innym niż wszystkie. Zeskoczyłam z parapetu, a kąciki moich ust podniosły się
bardzo delikatnie w górę. Wyjęłam z szafy sportową torbę i włożyłam do niej
strój kąpielowy. Zdjęłam naszyjnik, kolczyki oraz pierścionek – wolałam
zostawić je w domu. Spojrzałam jeszcze na okno, ale deszcz nadal padał.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Zbiegłam na dół
schodami. Wzięłam jogurt naturalny z lodówki oraz małą wodę leżącą na blacie.
Podrapałam po głowie Rexa, który przyszedł się ze mną pożegnać, po czym wyszłam
z domu, zamykając drzwi na klucz. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Lało jak z cebra,
więc już po paru sekundach miałam przemoczone włosy. Podeszłam do przystanku
autobusowego i sprawdziłam rozkład jazdy. Musiałam poczekać jakieś dziesięć
minut. Usiadłam na ławeczce. Byłam zupełnie sama, na tle błyskawic i hulającego
wiatru. Desperacko powtarzałam sobie, że wszystko będzie dobrze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Nagle zauważyłam,
jak od strony mojego domu zbliża się jakaś postać. Po paru sekundach mogłam
ujrzeć ją dokładniej. Był to wysoki mężczyzna w czarnej, skórzanej kurtce. Szedł
bardzo powoli, ale robił ogromne kroki. Początkowo nie wydawał mi się on dziwny,
do momentu, aż dotarł do przystanku i stanął nade mną, nic nierozumiejącą.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Przyjrzałam mu się
dokładniej. Miał rude, lekko kręcone, krótkie włosy z grzywką i niebieskie,
podkrążone oczy. Jednak najbardziej zdziwiło mnie małe znamię na policzku w
kształcie półksiężyca. Skądś pamiętałam takie znamię…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Nieznajomy
potrząsnął mokrą czupryną, z której wylał się deszcz. Po chwili podniósł głowę
i spojrzał na mnie. Zatarł ręce i uśmiechnął się tajemniczo.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">- Witaj, piękna –
usłyszałam jego niski, chropawy głos – My się chyba już skądś znamy,
nieprawdaż?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Ze zdumienia
upuściłam torbę. Nigdy wcześniej nie widziałam tego człowieka! Jednak mój umysł
zaczął intensywnie przeczesywać wszystkie szare komórki w poszukiwaniu
jakichkolwiek informacji. Wstałam i okrążyłam nieznajomego tak, bym mogła
ujrzeć go całego. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">Wysoki mężczyzna. Rude
włosy. Niebieskie oczy. Czarna, skórzana kurtka. Znamię w kształcie księżyca…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: inherit;">I nagle
zrozumiałam. W jednej chwili do oczu napłynęły mi łzy, a serce zaczęło walić."<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Budzę się cała zlana potem. Dookoła siebie widzę tylko ciemność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Czy to właśnie tak będzie wyglądać moja przyszłość? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Wieczna ucieczka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Jestem może trochę zaspana, ale pamiętam wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Mamy 29 września, a ja kończę dziewięć lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">W pokoju obok słychać krzyk Mamusi, choć tak naprawdę leży ona w
szpitalu na Backridge 9.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Chowam się pod kołdrę i słyszę bicie mojego serca. Mocno zaciskam
powieki. Chcę zniknąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Mam na imię Elliez i wiem, że nic nie jest takie, jakie się wydaje. </span><span style="font-family: Calibri Light, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br />
<a href="http://przygodaelliez.blogspot.com/2013/08/rozdzia-1.html">|| NASTĘPNY ROZDZIAŁ ||</a></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 8pt;">
</div>
<span style="font-family: Calibri;">
</span>Lisabethttp://www.blogger.com/profile/03612632454104137927noreply@blogger.com0